Nie unikniemy tematu COVID-19.

Druga fala uderzyła z większą siłą niż można się było spodziewać. Trudno przewidzieć jak będą wyglądały kolejne dni nie wspominając o tygodniach. Czy zachorowania będę się stabilizować czy też nadal będą rosnąć o kilkanaście a nawet kilkadziesiąt procent dziennie?.

Symboliczne stało się powstanie na Stadionie Narodowym szpitala. Duża niepewność nie pomaga branży i nie ma co marzyć nawet o małej stabilizacji. Czy będzie kolejna pomoc sektorowa, a jeżeli tak to w jakim zakresie – ciągle zadajemy sobie to pytanie.

Na pierwszy plan wysuwa się w tej chwili walka o zdrowie i życie obywateli.

Mam nadzieję, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ta walka nierozłącznie wiąże się z walką o gospodarkę, której branża MICE jest nieodłączną częścią. Zdecydowana większość z nas zakładała, że nastąpi odbicie i pierwsze realizacje pojawiające się we wrześniu i na początku października są początkiem wolnego ale jednak odbicia.

Liczyliśmy na to, że podobnie jak cała gospodarka będziemy (powoli ale jednak) wracać do stanu z przed pandemii co symbolicznie można przedstawić za pomocą litery V. V możemy metaforycznie zinterpretować jako „Victory” – zwycięstwo z kryzysem i pandemią. Marzyliśmy, że co prawda prawa strona litery V będzie bardziej wypłaszczona (wzrost będzie mozolny i powolny) ale jednak nadal będzie to wzrost i litera V.

Niestety były to tylko marzenia.

Lawinowy wzrost zachorowań, kolejne ograniczenia, duża ilość żółtych a przede wszystkim czerwonych stref sprawiała, że mówimy już nie o literze V ale literze W i kolejnym załamaniu nawet tego ograniczonego popytu na usługi MICE. Mamy więc nową rzeczywistość i literkę W – jak „Wojna”, jak „Walka” o przetrwanie, o zachowanie marek, brandów, które często tworzyliśmy przez kilka, kilkanaście a nawet więcej lat.

Czy to się uda, kto przetrwa będziemy w stanie realnie powiedzieć pewnie dopiero w połowie 2021 roku. Nie możemy się podać, musimy walczyć. Nadzieja umiera ostatnia.

Sebastian Oprządek  

sebastian.oprzadek@elpadre.pl